Po około
dwugodzinnym locie Iza wraz z Sandrą
znalazły się
w Londynie. Na lotnisku powitała
je Paulina, siostra cioteczna Izy, u której miały
się zatrzymać.
- Cześć,
dziewczyny, jak my długo się
nie widziałyśmy
! – radośnie krzyknęła
Dominika, rzucając się
na szyję przybyłym
koleżankom.
- Niestety,
przeprowadziłaś
się tak daleko i teraz nie mamy
możliwości
regularnego spotykania się tak,
jak to było dawniej –
odpowiedziała Iza z wyczuwalną
dozą smutku w głosie.
- Serce nie
sługa, często
stawiamy na miłość,
ona zmienia nasze życie. Zresztą
tutaj, w Londynie mam większe
możliwości
rozwoju – mówiła Paulina.
Dwudziestopięciolatka wyjechała
do Anglii 2 lata wcześniej,
głównie z powodu miłości.
Jej mężem został
Saul Hudson, popularnie zwany Slashem. Poznała
go w czasie jednego z koncertów w Polsce i po pewnym czasie
znajomości wyjechała
z nim ze swojego rodzinnego kraju, a następnie
wzięła ślub.
Mogłoby się
wydawać, że
ten związek długo
nie przetrwa ze względu na
gitarzystę, który zachowywał
się jak typowy rockman, jednak
całkowicie zmienił
się dla wybranki swojego serca.
Przestał „szaleć”
i bez obaw Paulina wypuszczała go
na trasy koncertowe trwające
nawet kilka tygodni. Mogła wtedy
całkowicie oddać
się pracy w swojej prywatnej
klinice weterynaryjnej zajmującej
się głównie
leczeniem psów.
- Dobrze,
może nie stójmy tutaj tak na
lotnisku, jedźmy w końcu
do mnie, mamy wolną chatę,
bo mój facet wyjechał w trasę
– zaproponowała Paulina, co
spotkało się
z aprobatą Izy i Sandry.
Iza i
Sandra, jadąc czarnym range
roverem Pauliny podziwiały
angielskie miasto.
- Nie
mogę uwierzyć,
że naprawdę
tutaj jestem – mówiła
zafascynowana Sandra. - Nie przypuszczałam,
że kiedyś
się tutaj znajdę.
- Ja
też, ten wyjazd dużo
dla mnie znaczy, szczególnie to, że
wreszcie będę
na meczu mojej ukochanej Chelsea i zobaczę
tych Niebieskich ludzi, którzy tak wiele dla mnie znaczą
– Iza wtórowała Sandrze.
Po około
dziesięciu minutach cała
trójka dotarła do domu Pauliny.
Był on typowo angielski z małym
ogródkiem. Po wejściu do domu
Iza i Sandra zwiedziły wszystkie
pomieszczenia, odświeżyły
się po podróży
i ulokowały w pokojach na
piętrze, które przydzieliła
im Paulina. Dom był duży,
więc każda
z nich mogła spać
oddzielnie. Następnie zeszły
na dół, gdzie Paulina
przygotowywała obiad.
- Może
ci w czymś pomóc ? - zapytała
Iza.
- Nie
trzeba, jesteście moimi gośćmi,
więc ja wszystko przygotuję,
zresztą już
prawie skończyłam
– odpowiedziała Paulina.
Obiad był
typowo polski. Jako zupę zjadły
rosół, a na drugie danie był
schabowy z ziemniakami i surówką.
- Jednak
nie zapomniałaś
jeszcze o tym, że pochodzisz z
Polski – śmiała
się Sandra.
- Nie
mogłabym zapomnieć
o kraju, gdzie się urodziłam
i wychowałam, często
wspominam czas, kiedy jeszcze mieszkałam
w Kielcach – stwierdziła
Paulina.
- Ja nie
wyobrażam sobie, żebym
miała wyjechać
z Polski na stałe –
powiedziała Iza. - Wyjazd na
pewno nie znajduje się w moich
planach na przyszłość.
- Poczekaj,
nigdy nie mów nigdy. W końcu
może zdarzyć
się tak, że
zakochasz się w jakimś
obcokrajowcu i miłości
podporządkujesz swoje życie.
Dla niego zmienisz swoje plany życiowe,
wyjedziesz do innego kraju, by tam uporządkować
swoje życie – ciągnęła
Paulina.
- Sorry,
ja nigdy się jeszcze nie
zakochałam i nie zakocham, nie
ma nawet takich szans. No chyba, że...
- Chyba
że... ? - podchwyciły
Sandra z Pauliną. - Dokończ
swoją myśl.
- Nieważne.
Polka w
tym momencie pomyślała
o kimś, kto znajdował
się pewnie gdzieś
niedaleko, kogo miała zobaczyć
już w sobotę
na meczu swojego ukochanego londyńskiego
klubu. Tym kimś był
oczywiście Fernando Torres, jej
ulubiony piłkarz. Nie znała
go osobiście, ale odczuwała
do niego pewnego rodzaju sympatię.
Dla niej był wręcz
ideałem. Pomyślała,
że gdyby spotkała
kogoś podobnego właśnie
do niego to mogłaby się
zakochać. O samym piłkarzu
nie myślała
w ten sposób, w końcu była
już dorosła
i dawno porzuciła nastoletnie
marzenia o bajkowym związku z
kimś sławnym.
Wiedziała, że
nie miałaby najmniejszych szans
u kogoś takiego, zresztą
piłkarz miał
już żonę
i razem z nią i dziećmi
tworzyli szczęśliwą
rodzinę, rodem z okładki
jakiegoś kolorowego magazynu.
- Wiecie
co, może byśmy
poszły na jakiś
spacer ? - zaproponowała Iza. -
Nie mam ochoty siedzieć w domu,
bo pogoda jak na Wielką Brytanię
jest wyjątkowo ładna.
- Jakoś
mi się nie chce, jestem jeszcze
trochę zmęczona
po podróży – powiedziała
Sandra. Paulina również nie
była nastawiona pozytywnie do
wyjścia.
- Dobrze,
skoro nie chce wam się ruszyć
tyłków z kanapy to pójdę
sama.
- Nie
znasz przecież miasta –
powiedziała Paulina. - Pod
wieczór możemy pójść
wszystkie razem.
- Ja mam
akurat ochotę pójść
teraz, nie znam miasta, ale perfekcyjnie znam angielski, w razie
czego zapytam o drogę, znam
adres. Poza tym świetnie
orientuję się
w terenie, więc postaram się
nie zgubić.
- Dobrze,
skoro nalegasz to nie będziemy
cię zatrzymywać.
Udanego spaceru – życzyły
Izie Paulina i Sandra i poszły
pooglądać
telewizję.
Polka
założyła
czerwone wysokie trampki, wzięła
czarną skórzaną
kurtkę i wyszła
z domu z zadowoloną miną.
Nie przypuszczała, że
ten spacer wywróci jej życie do
góry nogami.
*
I jest drugi rozdział, jest tak beznadziejny, że szkoda gadać, ale to taka "zapchajdziura", Iza i Sandra w końcu musiały przylecieć do Londynu i musiałam to opisać. Slash pojawił się tutaj specjalnie, musiałam to zrobić ze względu na pewną osobę :) Następny rozdział za tydzień, a dzisiaj moje myśli zaprząta już tylko Brazylia, z całą sympatią dla Niemców, ale dzisiaj to moja Brazylia musi wygrać ♥
*
Świetny *_* Nie mogę doczekac się następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze ten spacer przyniesie to co mysle :D baaardzo mi sie podoba i nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu <3
OdpowiedzUsuńopisuj już ten spacer :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na trójkę! :)
OdpowiedzUsuńEms.
Fernandzik! Mój kochany *.*
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba :D I ten spacerek.. ciekawe, ciekawe :P
Informuj mnie proszę na asku @blancavaz
Pozdrawiam xD
Przepraszam, że dopiero teraz kometuję, ale nie mogłam znaleźć wcześniej czasu.
OdpowiedzUsuńKurde, czytam tak i czytam a tu już koniec, ale ostatnie zdanie sprawia, że jeszcze bardziej nie mogę doczekać się trzeciego rozdziału.
Ubolewam nad tym, że ten jest krótki, ale za to nadrabia treścią i najchętniej mogłabym go czytać całymi godzinami aż popadnę w uzależnienie, chyba, że już popadłam a Twój blog mnie odurza i nie wiem o co chodzi xD
Teraz przez Ciebie będę aż do następnego rozdziału rozmyślała co dokładnie stanie się na tym spacerze, przez Ciebie nie usnę, haha, widzę te nieprzespane noce, ale będzie warto! :D
"Polka w tym momencie pomyślała o kimś, kto znajdował się pewnie gdzieś niedaleko, kogo miała zobaczyć już w sobotę na meczu swojego ukochanego londyńskiego klubu. Tym kimś był oczywiście Fernando Torres, jej ulubiony piłkarz. Nie znała go osobiście, ale odczuwała do niego pewnego rodzaju sympatię. Dla niej był wręcz ideałem. Pomyślała, że gdyby spotkała kogoś podobnego właśnie do niego to mogłaby się zakochać. O samym piłkarzu nie myślała w ten sposób, w końcu była już dorosła i dawno porzuciła nastoletnie marzenia o bajkowym związku z kimś sławnym. Wiedziała, że nie miałaby najmniejszych szans u kogoś takiego, zresztą piłkarz miał już żonę i razem z nią i dziećmi tworzyli szczęśliwą rodzinę, rodem z okładki jakiegoś kolorowego magazynu." - dlaczego wnikasz w mój mózg? Dokładnie myślę tak samo :D
Nie wiem co więcej dodać, ten rozdział bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na kolejny, życzę weny, bo wiem, że ona na pewno się przyda, pozdrawiam :*
mi tam się podoba :D
OdpowiedzUsuńjestem strasznie ciekawa następnego rozdziału, więc pisz szybko :pp