wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział II.

Po około dwugodzinnym locie Iza wraz z Sandrą znalazły się w Londynie. Na lotnisku powitała je Paulina, siostra cioteczna Izy, u której miały się zatrzymać.
- Cześć, dziewczyny, jak my długo się nie widziałyśmy ! – radośnie krzyknęła Dominika, rzucając się na szyję przybyłym koleżankom.
- Niestety, przeprowadziłaś się tak daleko i teraz nie mamy możliwości regularnego spotykania się tak, jak to było dawniej – odpowiedziała Iza z wyczuwalną dozą smutku w głosie.
- Serce nie sługa, często stawiamy na miłość, ona zmienia nasze życie. Zresztą tutaj, w Londynie mam większe możliwości rozwoju – mówiła Paulina. Dwudziestopięciolatka wyjechała do Anglii 2 lata wcześniej, głównie z powodu miłości. Jej mężem został Saul Hudson, popularnie zwany Slashem. Poznała go w czasie jednego z koncertów w Polsce i po pewnym czasie znajomości wyjechała z nim ze swojego rodzinnego kraju, a następnie wzięła ślub. Mogłoby się wydawać, że ten związek długo nie przetrwa ze względu na gitarzystę, który zachowywał się jak typowy rockman, jednak całkowicie zmienił się dla wybranki swojego serca. Przestał „szaleć” i bez obaw Paulina wypuszczała go na trasy koncertowe trwające nawet kilka tygodni. Mogła wtedy całkowicie oddać się pracy w swojej prywatnej klinice weterynaryjnej zajmującej się głównie leczeniem psów.
- Dobrze, może nie stójmy tutaj tak na lotnisku, jedźmy w końcu do mnie, mamy wolną chatę, bo mój facet wyjechał w trasę – zaproponowała Paulina, co spotkało się z aprobatą Izy i Sandry.
Iza i Sandra, jadąc czarnym range roverem Pauliny podziwiały angielskie miasto.
- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tutaj jestem – mówiła zafascynowana Sandra. - Nie przypuszczałam, że kiedyś się tutaj znajdę.
- Ja też, ten wyjazd dużo dla mnie znaczy, szczególnie to, że wreszcie będę na meczu mojej ukochanej Chelsea i zobaczę tych Niebieskich ludzi, którzy tak wiele dla mnie znaczą – Iza wtórowała Sandrze.
Po około dziesięciu minutach cała trójka dotarła do domu Pauliny. Był on typowo angielski z małym ogródkiem. Po wejściu do domu Iza i Sandra zwiedziły wszystkie pomieszczenia, odświeżyły się po podróży i ulokowały w pokojach na piętrze, które przydzieliła im Paulina. Dom był duży, więc każda z nich mogła spać oddzielnie. Następnie zeszły na dół, gdzie Paulina przygotowywała obiad.
- Może ci w czymś pomóc ? - zapytała Iza.
- Nie trzeba, jesteście moimi gośćmi, więc ja wszystko przygotuję, zresztą już prawie skończyłam – odpowiedziała Paulina.
Obiad był typowo polski. Jako zupę zjadły rosół, a na drugie danie był schabowy z ziemniakami i surówką.
- Jednak nie zapomniałaś jeszcze o tym, że pochodzisz z Polski – śmiała się Sandra.
- Nie mogłabym zapomnieć o kraju, gdzie się urodziłam i wychowałam, często wspominam czas, kiedy jeszcze mieszkałam w Kielcach – stwierdziła Paulina.
- Ja nie wyobrażam sobie, żebym miała wyjechać z Polski na stałe – powiedziała Iza. - Wyjazd na pewno nie znajduje się w moich planach na przyszłość.
- Poczekaj, nigdy nie mów nigdy. W końcu może zdarzyć się tak, że zakochasz się w jakimś obcokrajowcu i miłości podporządkujesz swoje życie. Dla niego zmienisz swoje plany życiowe, wyjedziesz do innego kraju, by tam uporządkować swoje życie – ciągnęła Paulina.
- Sorry, ja nigdy się jeszcze nie zakochałam i nie zakocham, nie ma nawet takich szans. No chyba, że...
- Chyba że... ? - podchwyciły Sandra z Pauliną. - Dokończ swoją myśl.
- Nieważne.
Polka w tym momencie pomyślała o kimś, kto znajdował się pewnie gdzieś niedaleko, kogo miała zobaczyć już w sobotę na meczu swojego ukochanego londyńskiego klubu. Tym kimś był oczywiście Fernando Torres, jej ulubiony piłkarz. Nie znała go osobiście, ale odczuwała do niego pewnego rodzaju sympatię. Dla niej był wręcz ideałem. Pomyślała, że gdyby spotkała kogoś podobnego właśnie do niego to mogłaby się zakochać. O samym piłkarzu nie myślała w ten sposób, w końcu była już dorosła i dawno porzuciła nastoletnie marzenia o bajkowym związku z kimś sławnym. Wiedziała, że nie miałaby najmniejszych szans u kogoś takiego, zresztą piłkarz miał już żonę i razem z nią i dziećmi tworzyli szczęśliwą rodzinę, rodem z okładki jakiegoś kolorowego magazynu.
- Wiecie co, może byśmy poszły na jakiś spacer ? - zaproponowała Iza. - Nie mam ochoty siedzieć w domu, bo pogoda jak na Wielką Brytanię jest wyjątkowo ładna.
- Jakoś mi się nie chce, jestem jeszcze trochę zmęczona po podróży – powiedziała Sandra. Paulina również nie była nastawiona pozytywnie do wyjścia.
- Dobrze, skoro nie chce wam się ruszyć tyłków z kanapy to pójdę sama.
- Nie znasz przecież miasta – powiedziała Paulina. - Pod wieczór możemy pójść wszystkie razem.
- Ja mam akurat ochotę pójść teraz, nie znam miasta, ale perfekcyjnie znam angielski, w razie czego zapytam o drogę, znam adres. Poza tym świetnie orientuję się w terenie, więc postaram się nie zgubić.
- Dobrze, skoro nalegasz to nie będziemy cię zatrzymywać. Udanego spaceru – życzyły Izie Paulina i Sandra i poszły pooglądać telewizję.
Polka założyła czerwone wysokie trampki, wzięła czarną skórzaną kurtkę i wyszła z domu z zadowoloną miną. Nie przypuszczała, że ten spacer wywróci jej życie do góry nogami. 




*

I jest drugi rozdział, jest tak beznadziejny, że szkoda gadać, ale to taka "zapchajdziura", Iza i Sandra w końcu musiały przylecieć do Londynu i musiałam to opisać. Slash pojawił się tutaj specjalnie, musiałam to zrobić ze względu na pewną osobę :) Następny rozdział za tydzień, a dzisiaj moje myśli zaprząta już tylko Brazylia, z całą sympatią dla Niemców, ale dzisiaj to moja Brazylia musi wygrać ♥

7 komentarzy:

  1. Świetny *_* Nie mogę doczekac się następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje ze ten spacer przyniesie to co mysle :D baaardzo mi sie podoba i nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Z niecierpliwością czekam na trójkę! :)
    Ems.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fernandzik! Mój kochany *.*
    Strasznie mi się podoba :D I ten spacerek.. ciekawe, ciekawe :P
    Informuj mnie proszę na asku @blancavaz
    Pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że dopiero teraz kometuję, ale nie mogłam znaleźć wcześniej czasu.
    Kurde, czytam tak i czytam a tu już koniec, ale ostatnie zdanie sprawia, że jeszcze bardziej nie mogę doczekać się trzeciego rozdziału.
    Ubolewam nad tym, że ten jest krótki, ale za to nadrabia treścią i najchętniej mogłabym go czytać całymi godzinami aż popadnę w uzależnienie, chyba, że już popadłam a Twój blog mnie odurza i nie wiem o co chodzi xD
    Teraz przez Ciebie będę aż do następnego rozdziału rozmyślała co dokładnie stanie się na tym spacerze, przez Ciebie nie usnę, haha, widzę te nieprzespane noce, ale będzie warto! :D
    "Polka w tym momencie pomyślała o kimś, kto znajdował się pewnie gdzieś niedaleko, kogo miała zobaczyć już w sobotę na meczu swojego ukochanego londyńskiego klubu. Tym kimś był oczywiście Fernando Torres, jej ulubiony piłkarz. Nie znała go osobiście, ale odczuwała do niego pewnego rodzaju sympatię. Dla niej był wręcz ideałem. Pomyślała, że gdyby spotkała kogoś podobnego właśnie do niego to mogłaby się zakochać. O samym piłkarzu nie myślała w ten sposób, w końcu była już dorosła i dawno porzuciła nastoletnie marzenia o bajkowym związku z kimś sławnym. Wiedziała, że nie miałaby najmniejszych szans u kogoś takiego, zresztą piłkarz miał już żonę i razem z nią i dziećmi tworzyli szczęśliwą rodzinę, rodem z okładki jakiegoś kolorowego magazynu." - dlaczego wnikasz w mój mózg? Dokładnie myślę tak samo :D
    Nie wiem co więcej dodać, ten rozdział bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na kolejny, życzę weny, bo wiem, że ona na pewno się przyda, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. mi tam się podoba :D
    jestem strasznie ciekawa następnego rozdziału, więc pisz szybko :pp

    OdpowiedzUsuń