Iza po wejściu do domu czuła się tak szczęśliwa, jak nigdy
dotąd. Nawet nie przypuszczała, że spotka po prostu na ulicy swojego ulubionego
piłkarza. Przy nim starała się zachowywać spokojnie, może nawet przyjmowała
postawę trochę obojętną, nie chciała, by wziął ją za jedną z piszczących,
sprawiających wrażenie lekko psychicznych fanek, które pewnie spotyka na
meczach czy gdzieś w mieście. Jednak tak naprawdę czuła się zupełnie inaczej.
Serce biło jej bardzo mocno, miała też wrażenie, jakby w jej brzuchu zalęgło
się stado motyli, nawet wtedy, gdy stała już w korytarzu w domu Pauliny. Zdjęła
kurtkę oraz buty. Nagle przypomniała sobie o autografie, wcześniej była tak
skupiona na Fernando, że nawet nie zobaczyła, co właściwie napisał w zeszycie.
Otworzyła go i przeczytała: „Dla kochanej Izy, która dosłownie zwaliła mnie z
nóg, Fernando”. Uśmiechnęła się tylko na wspomnienie upadku. Na dole strony
zauważyła napisany drobnym druczkiem numer telefonu z dopiskiem „Zadzwoń,
proszę”. Domyśliła się, że to pewnie numer Torresa. Nie wiedziała, co ma o tym
wszystkim myśleć. Przecież była tylko zwykłą, prostą dziewczyną pochodzącą z
małej miejscowości pod Warszawą, czy naprawdę ktoś taki jak Fernando mógł ją
polubić, a może nawet mogła mu się podobać ? To, że ona bardzo go lubiła nie
pozostawiało żadnych wątpliwości, jednak bała się tego, co mogło nastąpić
później. Pomyślała, że może chciał się nią pocieszyć po zdradzie żony, jednak
chwilę później zdała sobie sprawę, że gdyby chciał poszukać pocieszenia w
ramionach jakiejś dziewczyny zrobiłby to już jakiś czas temu, przecież Londyn
roił się od atrakcyjnych kobiet, w mniemaniu Izy dużo od niej ładniejszych.
Zresztą Torres nie wyglądał na takiego, który mógłby się tak zachować. Doszła
do wniosku, że jeżeli nic nowego nie postanowi to jutro się do niego odezwie, w
końcu był dopiero czwartek, mecz miał odbyć się dopiero w sobotę.
- O, cześć Iza, nareszcie wróciłaś, coś długo cię nie było,
już miałam do ciebie dzwonić, czy przypadkiem się gdzieś nie zgubiłaś –
powiedziała z troską Paulina, która właśnie wyszła z salonu.
- Właśnie Iza, gdzie tak długo byłaś, może raczej powinnam
zapytać z kim – uśmiechnęła się Sandra, która również pojawiła się w
przedpokoju.
Iza na ich słowa tylko tajemniczo się uśmiechnęła.
Przynajmniej tak się jej tylko zdawało, tak naprawdę z jej twarzy można było
wszystko odczytać.
- Ha, czyli jednak kogoś poznałaś – stwierdziła z radością
Sandra. – Nieładnie tak iść na zaryw beze mnie – ciągnęła dalej z udawanym
fochem. – Ale jak już ci się ktoś trafił, to powiedz w końcu, kto to jest !
Iza nie była pewna, czy chce mówić o tym dziewczynom, nawet
jeśli jedna z nich pochodziła z jej rodziny, a drugą również traktowała w ten
sposób.
- Dobrze, powiem wam, bo i tak mnie będziecie o to męczyć.
Na ulicy spotkałam Fernando Torresa.
- TEGO Fernando Torresa ? Gracza Chelsea ? – dziewczyny nie
mogły uwierzyć. – Opowiadaj dalej !
- Stałam sobie spokojnie na ulicy i sprawdzałam coś w
telefonie, nagle znalazłam się na ziemi, bo ktoś mnie przewrócił, oczywiście
swoim zwyczajem puściłam wiązankę polskich przekleństw, spojrzałam do góry i
zobaczyłam stojącego nade mną Fernando, winowajcę mojego upadku. Poprosiłam go
o autograf, a on w ramach przeprosin zaprosił mnie na kawę i tak się
zagadaliśmy, że zupełnie nie zwracaliśmy uwagi na upływający czas. W końcu
jednak stwierdziłam, że czas wracać, Fernando mnie odprowadził. Ot i cała
historia.
- Wow, nie mogę uwierzyć i co, umówiliście się może na
kolejne spotkanie ? Pasujecie do siebie, już sobie wyobrażam wasz ślub, mogę
być druhną, prawda ? – rozmarzyła się Sandra.
- Sandra, ogarnij się trochę, przecież ja go dopiero
poznałam, poza tym dzieli nas 10-letnia różnica wieku, a także miejsce
zamieszkania, zresztą zaczynam od października studia, nie mam czasu na facetów
– stwierdziła Iza. W rzeczywistości jednak miała ten cień nadziei, że może coś
się zacznie dziać pomiędzy nimi.
- A co ty tam masz w ręce ? Pokaż – Paulina zainteresowała
się jej zeszytem i szybko wyrwała go Izie.
- Patrz, Sandra, numer telefonu, czuję, że jednak coś się
święci, ja też chcę być druhną – uśmiechnęła się Paulina. – Iza, mam nadzieję,
że do niego zadzwonisz, jeśli nie dzisiaj to chociaż jutro.
- Może, jeszcze nie zdecydowałam.
- Iza, taka szansa rzadko się trafia, to może być ten jedyny
– Paulina jak zawsze zachowywała się jak romantyczka.
- Nie przesadzaj, ale dobrze, skoro mnie tak przekonujesz to
jutro do niego zadzwonię – stwierdziła Iza i ucięła tę żenującą dyskusję.
Dziewczyny udały się do kuchni, gdzie przygotowały kolację,
a następnie każda udała się do swojego pokoju. Jutro planowały wcześnie wstać,
by spędzić dzień razem, pozwiedzać miasto, udać się na zakupy. Iza przed snem
znowu zaczęła myśleć o Fernando. Zasnęła, ciągle mając w pamięci jego piękne
czekoladowe oczy, którymi jeszcze kilka godzin wcześniej patrzył na nią.
Jezu kocham twoj blog jezu usmiecham sie caly czas jak glupia jejku Iza nie powinna sie nawet zatstanawiac czy dzwonic jejku piekny <3
OdpowiedzUsuńDziewczyny są mega hahah
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekac ich kolejnego spotkania *.*
Cudowny rozdział, tylko trochę krótki, zdążyłam się wkręcić a tu koniec ;c
Czekam na następny :* /tymbark97
Dziewczyny są mega hahah
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać ich kolejnego spotkania *.*
Cudowny rozdział, tylko trochę krótki, zdążyłam się wkręcić a tu koniec ;c
Czekam na następny :* /tymbark97
Dziewczyny są mega hahah
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać ich kolejnego spotkania *.*
Cudowny rozdział, tylko trochę krótki, zdążyłam się wkręcić a tu koniec ;c
Czekam na następny :* /tymbark97
Dziewczyny dobrze gadają! Ma do niego zadzwonić i koniec. Może serio coś z tego będzie... nie nic :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Mam nadzieję, że Izka zadzwoni! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny, choć krótki rozdział <3
Ems.
Świetny rozdział ...nie mogę doczekać się następnego ♥
OdpowiedzUsuńświetny blog, Torres ♥
OdpowiedzUsuńjeju jaki króciutki ;c
OdpowiedzUsuńpisz szybkoo następny!