Z perspektywy Izy:
Właśnie otrzymałam wyniki mojej matury. Poszło mi
zadziwiająco dobrze, nie spodziewałam się aż takich dobrych. Najlepiej zdałam
język niemiecki i angielski, w końcu zawsze od zawsze ciągnęło mnie do języków,
szczególnie do angielskiego. Jednak moja ciężka praca się opłaciła, teraz tylko
pora złożyć papiery na studia. Wybieram się do Warszawy na dziennikarstwo sportowe.
W końcu sport, a szczególnie piłka nożna to moja pasja, już tyle lat kibicuję
Chelsea i FC Barcelonie, nie wyobrażam sobie życia bez tych dwóch klubów i
weekendu w sezonie bez meczu. Pewnego dnia postanowiłam sobie, że po maturze,
kiedy już będę pełnoletnia pojadę do Londynu na mecz. Zabieram też ze sobą
swoją przyjaciółkę Sandrę, co prawda nie interesuje się ona piłką, ale na pewno
będzie zadowolona z powodu wyjazdu za granicę. Akurat przeprowadziła się do Anglii moja
kuzynka, więc będę miała się u kogo zatrzymać. W końcu dzięki pewnemu graczowi
właśnie z Chelsea w ogóle zaczęłam oglądać piłkę nożną…
W tym samym czasie, w pewnym domu, gdzieś w Londynie:
Był piękny majowy dzień, tuż przed zakończeniem sezonu.
Fernando właśnie bawił się w ogrodzie ze swoimi dziećmi Leo i Norą. Jego żona
Olalla była w domu. Nic nie zapowiadało tego, co za chwilę miało się wydarzyć….
Po kilku minutach Hiszpanka przyszła do ogrodu z trzema
walizkami: jedną dużą i dwiema mniejszymi.
- Nando, muszę ci coś powiedzieć – zaczęła łagodnie.
- Jedziesz gdzieś na wakacje? Beze mnie ? Przecież zostały
mi tylko 2 tygodnie do końca sezonu, obiecałem Ci, że pojedziemy z dziećmi do
Disneylandu na Florydzie.
- Nie do końca wyjeżdżam na wakacje. Ja.. ja nie wiem, jak
mam Ci to powiedzieć..
- Mów, zniosę wszystko – odpowiedział Hiszpan, spodziewając
się słów, które miały za chwilę paść.
- Odchodzę, wyjeżdżam z dziećmi do Hiszpanii i tam już
zostaję.
- Zostawiasz mnie ? Po tylu latach spędzonych razem ? –
Torres poczuł się tak, jakby otrzymał cios w samo serce.
- Zrozum Nando, nasz związek nie ma sensu. Ostatnio trochę
się kłóciliśmy, nasza miłość się wypaliła i uważam, że to beznadziejny pomysł
jeszcze to kontynuować.
- Ja do Ciebie czuję ciągle to samo, co czułem, kiedy
pierwszy raz Cię zobaczyłem. Przecież możemy wszystko naprawić, a przynajmniej spróbować.
Olly, ja ciągle Cię kocham, nie zostawiaj mnie – ciągnął Hiszpan ze smutną
miną. Właśnie tracił osobę, którą bardzo kochał i nic nie mógł na to poradzić.
- Ja już Cię nie kocham. Prawda jest taka, że mam kogoś –
odpowiedziała Olalla z dziwną miną.
- Kto to jest ? – zapytał Fernando.
- Nie wiem, czy powinnam Ci to mówić, to Cię zrani jeszcze
bardziej, to, że już nie czuję do Ciebie tego, co kiedyś, nie oznacza, że chcę
żebyś cierpiał.
- Mów, w tej chwili to już nic nie zrobi mi różnicy –
stwierdził Fernando z coraz bardziej zagniewaną miną, smutek powoli zamieniał
się w gniew, kiedy dowiedział się o zdradzie.
- Cokolwiek ode mnie usłyszysz, wiedz, że to nie była wina
tej osoby, tak zdradziłam Cię z tym mężczyzną, ale to moja wina, ja go do tego
namówiłam, potem pomiędzy nami narodziła się miłość, z nią nie można walczyć.
- Więc kto to jest ? – Torres myślał, kto to mógł być. Ktoś
z jego przyjaciół ? Dani, Juan, David ? No przecież nie..
- Sergio Ramos.
- Co, kurwa ? Chcesz mi powiedzieć, że zdradziłaś mnie z
moim najlepszym przyjacielem ? Kiedy to się stało, co ? – Torres nie mógł
zrozumieć tego, że jego najlepszy przyjaciel tak się zachował. W końcu
dziewczyna kumpla jest zawsze nietykalna, to była od zawsze podstawowa zasada
męskiej przyjaźni.
- Pamiętasz, kiedy Chelsea grała w finale Ligi Mistrzów w
Lizbonie z Realem Madryt w zeszłym roku ? Właśnie wtedy. Zawsze lubiłam Sergio,
dobrze o tym wiesz. Poszłam do niego do pokoju pogratulować mu wygranej, był
bardzo zadowolony z powodu zwycięstwa i mnie pocałował. Potem powiedział mi, że
zawsze mu się podobałam. Mnie też on nie był obojętny. I tak to się właśnie
zaczęło.
- Chcesz powiedzieć, że przez cały rok przyprawiałaś mi rogi
z Ramosem, którego kurwa traktowałem jak jebanego brata ?
- Nie zrozum mnie źle, ważne, że dowiedziałeś się tego ode
mnie, a nie z pierwszej strony jakiegoś magazynu plotkarskiego.
- Ojej, jakże jesteś wspaniała, że raczyłaś mnie
poinformować o swoim wybryku sama. Co, teraz może oczekujesz ode mnie tego, że
będę Ci życzył szczęścia w nowym związku, co ? – odparł sarkastycznie Torres.
- Nie gniewaj się na mnie, proszę, serce nie sługa.
- Idź już stąd, nie chce mi się z Tobą rozmawiać, od dzisiaj
Ty i Sergio jesteście dla mnie zerami, nie chcę mieć z wami nic wspólnego.
Powiedz mi tylko, co będzie teraz z dziećmi ?
- Lecą ze mną do Hiszpanii, tam będę mieszkać teraz z moim
nowym partnerem.
- Jeszcze zobaczymy, Leo i Nora są dla mnie wszystkim, będę
o niej walczył z Tobą w sądzie, jeżeli będzie trzeba, muszę je widywać.
- Ja ci nie zabraniam z nimi kontaktu, ale zrozum, że
dzieciom lepiej jest z matką, a Ty ciągle wyjeżdżasz na mecze, chcesz je
zostawiać za każdym razem z opiekunką ?
- Chyba.. Chyba masz rację, ja chcę ich szczęścia –
odpowiedział łagodniej Fernando. – Z Tobą nie chcę mieć już nic do czynienia, w
innych kwestiach niż opieka nad dziećmi. – dodał gniewniej.
- Muszę już iść, za godzinę mam samolot do Madrytu, chodźcie
dzieci, pożegnajcie się z tatą, bo teraz nie będziecie się z nim codziennie
widywać.
Kilka minut później przyjechała taksówka. Olalla, Leo i Nora
wsiedli do niej, a Fernando ze złością zdjął z palca swoją srebrną obrączkę i
cisnął nią o ziemię. Był jednocześnie zły i zrozpaczony, nie wiedział, co ma ze
sobą zrobić…
*
I mamy pierwszy rozdział. Sorry, Sergio, musiałam, najbardziej mi pasowałeś tutaj do tej roli. Nawet nie wiecie, jak mi smutno, że tak zraniłam Fernando, zresztą jeszcze nieraz zostanie zraniony w tym opowiadaniu, cóż, życie jest brutalne. Ale oczywiście wiele szczęśliwych momentów też już mam zaplanowane :)
Jezu rycze pieknie napisalas ale to takie wredne co ztobila Olalla :( biedny Fer :( Sergio tez swinie :(
OdpowiedzUsuńbiedny Fer ;c
OdpowiedzUsuńale ja się jej nie dziwię, też bym sie oddala Ramosowi :>
taka rada, opisz bardziej uczucia :*
Dzięki za radę, postaram się w następnych rozdziałach :)
UsuńNareszcie! Doczekałam się i jak widać, było warto ♥
OdpowiedzUsuńJuż zżera mnie ciekawość od środka co się stanie gdy Iza wraz z Sandrą (hehe :D) wyjadą do Londynu, już sobie to wszystko wyobrażam, dobra, dobra, zajmę się czymś innym, bo wyobraźnia mnie za daleko ponosi, jak zawsze z resztą, nieważne xD
Nie mogę uwierzyć w to, że Sergio wraz z Olallą zrobili to Nando. Nie potrafię sobie wyobrazić co on musiał czuć, strasznie mu współczuję i mam nadzieję, że jakoś po tym wszystkim się pozbiera i mimo wszystko zawalczy o dzieci, bo jednak ta odległość może ich trochę podzielić.
Mam ogromną nadzieję, że dodasz jak najszybciej nowy rozdział, bo ja już się niecierpliwię, jestem bardzo ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy. Pozdrawiam i gratuluję świetnego rozdziału :*
Ej no.. Szkoda mi Nando :( Już sobie wyobrażam tę jego smutną mine :((((
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że jeszcze będzie szczęśliwy w tym opowiadaniu :)
jestem ciekawa, jak potoczy się jego historia :))
także z niecierpliwoscią czekam na następny rozdział, więc pisz pisz szybciutko, życzę weny i powodzenia! :* /tymbark97
Biedny Nando :( nie zasłużył sobie zeby zabrac mu dzieci!
OdpowiedzUsuńCzuję że Iza tutaj namiesza :p
Ty lubisz Sergio Ramosa? Bo chyba nie za bardzo :)
OdpowiedzUsuńLubię go, nawet bardzo, ale tak wyszło, że w tym opowiadaniu przybrał taką rolę :)
Usuń